Oto wiersz naszego kolegi p. Zenona Stefańskiego
Jest szansa
Nasza wspaniała planeta Ziemia zaistniała
przed czterema i pół miliardami lat bez mała.
Za kolejny miliard lat lądy i morza się tworzyły
a w wodzie pierwsze oznaki życia wystąpiły.
Zgodnie ze Stwórcy wolą i przyzwoleniem
to życie przybierało różne formy i odcienie.
Niezliczone gatunki fauny i flory powstawały
i swą obecnością obraz Ziemi kształtowały.
Ślady istot człekokształtnych spostrzegamy
gdy warstwy sprzed milionów lat przebadamy,
a sto tysięcy lat temu Homo Sapiens się pojawia
obdarzony rozumem odważnie kroki stawia.
Z głową wzniesioną, na dwóch nogach stąpa śmiało,
dzisiaj jest nas około pięć i pół miliarda, to nie mało.
Dwudziestokrotnie liczba wzrosła w ostatnich wiekach
i nadal rośnie, choć miejsca coraz mniej dla człowieka.
Dobrotliwy Stwórca zapewne spogląda z daleka
na poczynania tego rzekomo mądrego człowieka.
Miliardy lat trwało przygotowanie dla nas tej planety,
a my do smutnego końca ją wiedziemy niestety.
Poczynamy sobie na tym globie bardzo śmiało
nie bardzo dbając by po nas coś dobrego zostało.
Różni futurolodzy do opamiętania nawołują
Bo tragiczne w skutkach konsekwencje przewidują
I to niedługo, w niezbyt odległej przyszłości,
nasze prawnuki mogą nie poznać tych cudowności
jakie nam dzisiaj piękna przyroda prezentuje,
a jeszcze coś ukrywa, nie wszystko pokazuje.
Całe gatunki współmieszkańców Ziemi wymierają,
rzeki odwieczne kierunki swych nurtów zmieniają,
lasów coraz mniej, lodowce topnieją,
coraz trudniej oddychać, tylko śmieci się walają.
Na tym pięknym świecie nam danym,
jedynym, a może jednym z wielu których nie znamy
istniejemy zaledwie chwilkę, a tyle zła za nami,
może braknąć czasu i bałaganu nie posprzątamy.
Coś na sumieniu skrywa każdy z nas-ludzi,
jakiś grzeszek przeciw naturze który niepokój budzi,
spróbujmy coś naprawić wspólnymi siłami,
może się jeszcze uda nim wszystko będzie za nami.
Szukamy innych światów zdatnych do zamieszkania
w niezbadanych bezkresnych Kosmosu otchłaniach,
nasłuchujemy, wołamy, szukamy sąsiada …
Jest tam kto ??? Tylko cisza … Nikt nie odpowiada.
Jeśli to wszystko co na Ziemi nam dano zatracimy
to na gniew Pana Boga na pewno zasłużymy.
Zenek Stefański
"Nie ma to jak GUTW" wiersz p. Krysi Kwaśniewskiej
Drodzy seniorzy
Młodsi i wiekiem i stażem koledzy
Kandydaci na studentów GUTWU
Mamy dla Was ofertę nie do odrzucenia
Uniwersytet Trzeciego Wieku
Spełni najskrytsze Wasze marzenia
Jeśli nie macie pomysłu
Wolnego czasu spędzenia
To ,, weźcie nogi za pas”
I z laską czy też bez
Do GUTW-u seniorze spiesz
Tu czeka na Was oferta bogata
Na uaktywnienie swego życia
Od jesieni do lata
Różnorodna baza wykładowa
Szeroka propozycja wielojęzykowa
Tutaj o kondycję studentów dbamy
Ćwiczymy, tańczymy, z kijkami chadzamy
Często na ciekawe wycieczki wyjeżdżamy
Jednym słowem wszechstronnie się rozwijamy
,,wiatru w żagle nabieramy”
I drugą młodość uruchamiamy
Rolę babci i dziadka nieco ograniczamy
A przyjaciół i znajomych
Na zajęcia GUTW-u zachęcamy!
Krystyna Kwaśniewska
Listopad 2019r.
Hejże na Podlasie
Przez sympatycznego Pana Mirka zaplanowana,
a przez Biuro Podróży Edwardo realizowana
zaczyna się właśnie w wakacyjnym letnim czasie
niecierpliwie oczekiwana wycieczka na Podlasie.
We wtorkowy ranek, zanim jeszcze słońce wstało
grono uczestników wycieczki do autokaru wsiadało.
A chętnych na wyjazd zebrało się cztery dziesiątki
osób pragnących poznać naszego Podlasia zakątki.
Przekroczyliśmy Wisłę na tamie we Włocławku.
Tu się na chwil kilka zatrzymajmy Panie Sławku.
Na tej tamie pokłon oddamy księdzu Jerzemu
przez gorliwych esbeków tu zatopionemu.
W Płocku bardzo smaczną kawą się uraczyliśmy,
Katedrę, rynek i kawałek miasta pooglądaliśmy.
Siostra Faustyna miała tutaj objawienie pierwsze,
a Władysław Broniewski pisał swoje wiersze.
Ze stromej, wysokiej skarpy wzgórza tumskiego
spogląda w wody zalewu na Wiśle powstałego,
Katedra oraz świątynia Miłosierdzia i Miłości
zakonu Mariawitów, niedostępna dla gości.
Wyjeżdżamy ze Stołecznego, Książęcego Miasta Płocka
by Tykocin zobaczyć zanim zbliży się nocka.
Gościły tu przed nami osobistości dobrze znane,
zasłużone dla kraju i również głowy koronowane.
Nawet synagogę żydowską możesz tutaj zobaczyć ,
i w muzeum wyglądem dawnych strojów się uraczyć.
Na placu przed kościołem fundatora Branickiego
stoi w pełnej okazałości pomnik Czarnieckiego.
Zamek tykociński znany z historii z ruin podniesiono,
prace jeszcze trwają, turystom nie udostępniono.
Król August Drugi tu ustanowił Order Orła Białego
nadawany za wybitne zasługi do dnia dzisiejszego.
Jak na jeden dzionek wrażeń nam wystarczy chyba.
W hotelu Gromada z apetytem zjemy choćby wieloryba.
We środę po śniadaniu stają wszyscy rześcy i zdrowi
na zwiedzanie Hajnówki i Białowieży zwarci i gotowi.
Sobór prawosławny Św. Trójcy robi duże wrażenie.
Czemuż ten marsz różnymi ścieżkami pytam uniżenie
Zanosząc modły do tego samego Boga w niebie
w odruchu niechęci odwracamy się od siebie ???
Cóż można zobaczyć w muzeum Parku Narodowego,
Myśląc tak na pewno zdziwił byś się drogi kolego
bo tyle tam ciekawostek i osobliwości można zobaczyć
i wieloma scenami z życia puszczy nieźle się uraczyć.
Króla puszczy na wybiegu oko w oko poznaliśmy,
również jelenia, dzika i łosia obiektywem goniliśmy.
Żubry w swej głębokiej zadumie pokiwały łbami
„wracajcie do Gniezna, chcemy tutaj zostać sami”
Ścieżkę Dębów Królewskich leśnicy wytyczyli,
wygodny trakt z drewnianych bali w borze ułożyli
byśmy okazałe dorodnych dębów egzemplarze
mogli podziwiać. Mamy to od leśników w darze.
Nasz przewodnik Ryszard to gość bardzo oblatany.
W zasobie rozmaitych wiadomości jest niepokonany.
Widać że Podlasie to prawdziwa jego ojcowizna,
kto go uważnie posłucha z pewnością to przyzna.
Czwartek też cieplutko i pogodnie wita się z nami,
więc do Supraśla sobie Panie Sławku pognamy.
Trzymaj Waszmość mocno w dłoniach kierownicę
Żeby Ci maszyna nie wybiegła za wschodnią granicę.
Okazały klasztor prawosławny –podwoje zamknięte.
W muzeum oglądamy ikony, niektóre przepiękne,
a potem do Puszczy Knyszyńskiej, a tam arboretum
pokazuje okazy flory w naturze a nie z portretu.
W tatarskiej jurcie w Kruszynianach nas goszczono
smacznym jadłem kuchni tatarskiej nakarmiono,
potem w meczecie z miłym imamem spotkanie
i po odwiedzeniu mizaru z Tatarami pożegnanie.
Jeszcze Wasiłków i sanktuarium w Świętej Wodzie
i ostatni raz na kolację do Gromady jak co dzień.
Po kolacji nastrój firma Edwardo nam poprawiła,
poczęstunkiem wszystkich uczestników uraczyła.
jednym biały domek się zamarzył i odpłynął w dal
góralowi życzliwie poradzono aby wracał do hal,
a od rana bagaże do luków i zwiedzanie Białegostoku
pałac Branickich, Farę, sobór i centrum z doskoku.
w Sokołowie Podlaskim ostatni nocleg się zdarzył.
O medalach na Olimpiadzie każdy sobie marzył,
no i się zdarzyły ku uciesze wycieczki uczestników
odśpiewano toast na cześć naszych olimpijczyków.
Święta góra prawosławia Grabarka nam się ukazała
obstawiona krzyżami pokutnymi i wotywnymi cała,
z cerkiewką i klasztorem żeńskim prawosławia,
i źródełkiem świętej wody która cuda sprawia.
Starą warownię Liw nad rzeką Liwiec odwiedziliśmy
i historią kasztelanki Kuczyńskiej się wzruszyliśmy.
Posądzona niesłusznie i niesłusznie skazana
nocami błądzi po komnatach zamku do rana.
Czas wracać do Gniezna jak w puszczy żubr radził.
Panu Heniowi który wycieczkę naszą prowadził
i Panu Mirkowi co był jej organizatorem,
oraz Panu Sławkowi co rządził motorem
składam w imieniu uczestników podziękowanie
i liczę na przyszłościowe podobne spotkanie.
Półtora tysiąca kilometrów za nami,
myślę że było warto. Oceńcie to sami.
Z pozdrowieniami dla uczestników i organizatorów
Zenek Stefański
Gniezno sierpień 2012
W y b o r y
Wybory – wybieramy posłów i senatorów,
to nasi przedstawiciele godni splendorów.
Będą w parlamencie stanowić prawo
by nasze życie biegło prosto, a nie koślawo.
Mamy nadzieję że to ludzie prawi i honorowi,
pragnący się przysłużyć krajowi i narodowi,
będą umieli rozsądnie rozmawiać z sąsiadami
i nie będą nas obarczać zbędnymi kłopotami.
Szkoda że nas tylko połowa do urn się wybrała.
Z reszty będzie malkontentów gromada niemała
którzy jak strusie swe głowy w piasku pochowali
i zrzędzić będą że to nie my, to oni takich wybrali.
Drodzy parlamentarzyści porzućcie przekonanie
że cokolwiek zapragniecie to wam się dostanie,
że wszystko musi być dla senatora i posła
bo gdyby nie oni, Polska w siłę by nie rosła.
Poseł w skupieniu naciska odpowiednie guziki
i zaraz czujemy jego pracy zbawienne wyniki,
jedyny naród w Europie na wyspie zielonej,
a wszystko dookoła w długach sobie tonie.
Nie żałujmy zatem na posłów wydatków,
postarają się i zapewnią nam wyspę dostatku,
na telefony, na przejazdy, na diety i premie,
niech mają też na hotele i godne uposażenie.
Gdyby jednak mimo dobrych i szczerych chęci
coś wam nie wyszło, lub coś zdrożnego znęci,
bądźcie pewni że już niedługo, bo za latek cztery
cenzurkę wam wystawimy, a chwasty wyrwiemy.
Zenek Stefański
październik 2011
Wycieczka organizowana
przez Gnieźnieński Uniwersytet
Trzeciego Wieku
w dniach 2-5 sierpnia 2011
W y c i e c z k a
Jako się rzekło jedziemy na wycieczkę
by naszej Polski zobaczyć troszeczkę.
Uczestnicy na zbiórce karnie stają
i do autokaru ochoczo wsiadają
Choć jeszcze wczesny ranek cichutki,
słońce dopiero wstaje pomalutku,
a nasz autokar już w zaplanowanej trasie
raźno pomyka by zmieścić się w czasie.
W Gietrzwałdzie pobożnie hołd Maryi
w pięknym sanktuarium żeśmy złożyli,
a dobra Pani Gietrzwałdzka przemiła
koncertem organowym nas uraczyła.
W Świętej Lipce też Matka Boska była
i swym błogosławieństwem obdarzyła,
bo choć w demona szańcu w Gierłoży byliśmy
na kolację i nocleg w Giżycku dotarliśmy.
Giżycka twierdza Boyen Prus nie obroniła
choć najeżona lufami bardzo gęsto była.
Bez wystrzału zdobywcom się poddała,
teraz jako niemy świadek historii została.
Statkiem wycieczkowym miło się płynie
wśród żaglówek i ptactwa po Niegocinie.
Godzina za godziną wartko sobie mija
zwłaszcza że nam humor i pogoda sprzyja.
Były w przeszłości okresy pochmurne
gdy wolę swą narzucić chciały władze durne.
W Stoczku Klasztornym Prymasa osadzili w celi
przełamać ducha i niezłomną wiarę Jego chcieli.
We Fromborku po kanoniku ślady pozostały,
Mikołaj Kopernik ślęczał niejeden wieczór cały
i nocy wiele także na obserwacjach strawił
aż nowe spojrzenie na kosmos nam wyjawił.
W Elblągu starówkę wojna okrutnie zburzyła,
ale dopiero teraz ludność ją wiernie odtworzyła.
Byliśmy, widzieliśmy, piekarczyka pogłaskaliśmy,
na stateczek hopla i kanałem popłynęliśmy.
To naprawdę majstersztyk inżynierskiej sztuki.
Te pochylnie, maszynownie i przyrody uroki.
Przez pięć pochylni stateczek do góry się wspinał
aż w Buczyńcu nastąpił naszej podróży finał.
W Kwidzynie zobaczyliśmy katedrę okazałą
z pokrzyżacką budowlą zamczyska niemałą.
Pokłoniliśmy się Błogosławionej Dorocie
i ruszyliśmy do domu wioząc przeżyć krocie.
I trzeci wiek nam wcale nie przeszkadza
sporym ładunkiem doznań sobie dogadzać.
Szanowny Panie Mirku, pełni animuszu
ruszmy jeszcze kiedyś. Też będę w kapeluszu.
Z pozdrowieniami dla organizatorów i uczestników
Zenek Stefański
W sierpniu 2011
Dumka o Gnieźnie
Jeziora Jelonek, Święte, oraz Winiary
i Świętokrzyskie osłoniły ten gród stary
który Lech postanowił tu zbudować
i z niego nad krajem rozległym panować.
Gniezno – to miasto otacza zasłużona sława,
którą później przejęły Kraków i Warszawa.
Tu biło serce Polan u państwa początków
Gdy Mieszko gromadził swoich ziomków.
I nie było jeszcze państwa polskiego na mapie,
a Państwo Gnieźnieńskie istniało na tym etapie.
Tu była koronacja króla Bolesława Chrobrego
i czterech jego następców u tronu królewskiego .
Tragiczna w skutkach słynna wyprawa
biskupa Wojciecha dała nowe prawa
miastu i biskupstwu, dodając splendoru
u papieskiego tronu i cesarskiego dworu.
W pomroku dziejów nieraz się zdarzało
że najeźdźców wojsko miasto plądrowało,
a wielokrotne pożary skutecznie niszczyły
co zbudowali mieszkańcy wytężając siły.
Tragicznych zdarzeń ciąg spowodował
że król Kazimierz Odnowiciel zdecydował
przenieść stolicę z Gniezna do Krakowa,
a za Władka Odonica ruszyła odbudowa.
Kiedyś sobie ze mnie dworowałeś
gdy z przekąsem o Gnieźnie powiadałeś.
Powiem ci Bogdanie, przyjacielu miły
że realia się tu bardzo, bardzo zmieniły
i Gniezno nie jest już miastem garbarzy,
nie jest też już miastem zastępów kolejarzy.
Też tu jak na lekarstwo licznych kiedyś obuwników,
Oraz maszyny i wirówki montujących mechaników.
I wojsko swoje koszary puste zostawiło,
choć z Gnieznem związane zawsze było.
Cukrownia też już cukru nie produkuje,
a nawet i guzików nikt już nie dziurkuje.
Katedra – ten świadek naszej historii niemy
jakim odbudowana wysiłkiem wszyscy wiemy.
Przez okupanta nikczemnie oszpecona,
a przez wyzwolicieli skutecznie zburzona.
Przed katedrą rezydencja prymasa okazała,
bo siedziba prymasów w Gnieźnie pozostała.
Takie prawo niegdyś w Polsce obowiązywało
że prymas dzierży władzę gdyby króla nie stało.
Teraz nastały dla miasta czasy nowe.
W markety obrosło wielko powierzchniowe
pomagające mieszkańcom zaspokoić żądze
wydając emerytury i zasiłkowe pieniądze.
A gdy groszy w sakiewce zabraknie ci niebogo
usłużne filie wielu banków chętnie ci pomogą,
bo się rozmnożyły jak grzyby tu bardzo obficie,
ale raty trzeba oddawać – takie jest życie.
Obserwujemy również zjawisko całkiem nowe:
powstało w Gnieźnie zagłębie samochodowe.
Można sobie sprawić auto wymarzone
by wozić w weekendy dzieci , babcię i żonę.
Możemy być spokojni o swoje zdrowie
bo aptek w tym mieście mamy mrowie,
a Dąbrówka swe dzieci na Lednicę woziła
bo tam dla ich zdrowia lepsza aura była.
Jednak nowe nadzieje jak tchnienie wiosny
niesie gwar młodych i zgiełk radosny
zdobywającej tu wiedzę studenckiej braci.
Chyba ten kierunek miastu się opłaci.
Ja , gnieźnianin ze świadomego wyboru
kończę już i podpisuję na końcu tego utworu
życząc współmieszkańcom marszu ku dobremu
mimo wszystko i na przekór wszystkiemu.
Zenek S.
W e s t c h n i e n i e
Bywają osoby przeciętne i sławy uznane
przez wszystkich szczerze podziwiane.
Przykładnych ziomków wszystkie narody
czczą i prezentują dumnie całe korowody.
Historia Polaków też zapisała nazwiska
ludzi wielkich i klarownych jak kryształ .
W plejadzie noblistów, naukowców, pisarzy
raz w dziejach szczególny skarb się zdarzy.
Tym skarbem nasz rodak Jan Paweł Drugi,
słownika braknie by opisać Jego zasługi.
Słuchano Jego homilii w całym świecie.
Trafiały do wszystkich, dorosłych i dzieci.
Na konklawe głosami ojców kościoła powołan
na tron Piotrowy zasiadł nasz bliski krajan,
zadziwiając świat cały odważnymi słowy.
I najtwardsi słuchając pochylali głowy.
Człowiek jak wszyscy zwyczajni prości ludzie
przez wszystkie fazy życia kroczył w trudzie
pokonując jego udręki i liczne przeszkody
dzięki wierze, pracowitości i ducha pogody.
Człowiek któremu bardzo bliskie były
wszelkie sprawy które ludzi dotyczyły,
zarówno tych wielkich rządzących państwami,
jak i tych maluczkich chodzących między nami.
Na polskiej ziemi pielgrzym upragniony
pojawiał się wielokrotnie, a naród wzruszony
wsłuchiwał się w słowa nadzieję niosące,
czego wyrazem był zawsze aplauz gorący.
O Wielki Karolu, czcigodna osobo
gdzieżby tam komuś równać się Tobą.
„Sankto subito” wołał tłum podniecony
widząc Cię wśród świętych i błogosławionych
Których liczny zastęp oczekuje Ciebie
w domu Ojca naszego, Pana Boga w niebie.
Potrafiłeś prowadzić dyskurs z umysłami tęgimi,
ludźmi wielkiego formatu i całkiem drobnymi.
Zechciej naszym u Stwórcy być orędownikiem
i do Jego Chwały naszym przewodnikiem.
Dziś radość wielka rozchmurza nam twarze
że zostałeś wyniesiony na Kościoła ołtarze.
I zechciej wybaczyć mnie niegodnemu
Twoje imię wymawiać, człekowi prostemu,
który pragnie z pokorą Ciebie czcić i sławić
własnymi słowami, i racz pobłogosławić.
Zenek S.
Pod czerwonym żaglem
parasola
samotna fregata
dryfuje po morzu
moknącego tłumu
z balastem codziennych spraw
Sztormy problemów
biją o burty myśli
Uparta i silna
nie podda się
zdąży do portu
rodzinnego gniazda
Jak co dzień nasyci
zgłodniałą załogę
A po zachodzie
wyruszy w nowy rejs
po oceanie marzeń
ułudny rejs szczęścia
Krystyna Kwaśniewska
Wieczór
Już letni wietrzyk zamiera cichutko,
I ledwo szumi w nadbrzeżnych szuwarach,
patrz po wodzie tam płynie smukła łódka
lekko tak sunie po drobniutkich falach.
Niebo pokraśniało już na zachodzie
to blask słoneczka tak je umalował,
jakby do snu ułożyło się w wodzie,
lub ktoś zazdrosny nam je cicho schował.
Jasna Wenus pokazała oblicze.
W ślad za Słońcem też posłusznie pośpiesza.
Choć jej blask to tylko światło odbite,
a błyszczy jak jakaś niebiańska gejsza.
Księżyc młody i jak rogalik chudy
też się w wodzie schowa i wkrótce zgaśnie.
Powróci jutro bo usechłby z nudy,
gdy słońce już wstanie i będzie jaśniej.
Tylko Jowisz tam po lewej się pali
pozostał wielki, jasny i nadęty,
spogląda cicho, uważnie z oddali
w bezkresne chłodne kosmosu odmęty.
A tam z wysoka Wega patrzy ślicznie
i roje jasnych punkcików przeróżnych.
Człowiek dostrzegł tam postaci mityczne
i drogowskazy cenne dla podróżnych.
Spogląda pewnie ciekawie z daleka
na błękitną Ziemi małą piłeczkę,
gdzie siadł człowiek obok człowieka
nad wodą i pomarzyli troszeczkę.
Drzewa pochyliły wyniosłe głowy,
ptaków już nie słychać, poszły pewnie spać,
tylko z dala od ogniska rozmowy
i co chwila wesołe śpiewy słychać.
Woda już gładka jak lustro zastygła,
Zanikłe fale w bezruchu stanęły,
Woda jak lustro część nieba odbiła,
I już dwie małe chmurki napłynęły.
Wkrótce wszyscy zaśniemy aż do rana
śniąc o gwiazdach i oczach jak te gwiazdy,
bo marzenia dziecinko ty kochana
masz ty i ja i on i człowiek każdy.
Zenek Stefański